niedziela, 3 stycznia 2016

Aleplansza, ale po co?

Dlaczego blog?

Robiąc wiele rzeczy (właściwie wiele rzeczy jednocześnie), często brakuje nam motywacji. Napisano o tym setki książek, tysiące artykułów, które można przeczytać. Można również posłuchać płyt motywacyjnych, czy włączyć na youtubie Piotra Blandforda. Dla mnie jednak to za mało. Nic na mnie lepiej nie działa niż narzucony (sam sobie, przez kogoś?) rytm. Gdy jestem „w ciągu” pracy, nakręcam się jak samochodzik z tylnym napędem, od każdego kolejnego zaliczonego celu odbijam się jak piłeczka kauczukowa. Oczywiście wszystko ma swój koniec, nastaje moment gdy trzeba spuścić z tonu. To są jednak naturalne stany przesilenia, chwila oddechu i dalej wpadam w tryb „taśmy produkcyjnej”. Ten najlepiej wypracowany schemat ma swoje wady i zalety, jednak wydaje mi się iż póki co jest dla mnie najlepszy, pracowałem ‘zdalnie’ i bardzo się męczyłem.
Potrzebuję bata? Źle to brzmi, lepiej – potrzebuję rytmu.
Dlatego właśnie blog. Pisząc, notując, robiąc, selekcjonując i wybierając teksty, zdjęcia, grafikę, ilustracje, visuale zmotywuję się (mam nadzieję!) do porządkowania pewnych spraw, które chodzą mi po głowie.
Dla mnie to będzie rodzaj motywacji do samorozwoju, dla Was mam nadzieję, że interesująca lektura.
Czas pokaże. Czy mi starczy samozaparcia, aby sumienność wygrała z lenistwem? Czy Wam wystarczy poziom, aby zainteresować się treścią.

Ok. Skoro blog, to o czym?

Narzucanie tematyki, prowadzi do budowania sztywnych ram. Jednocześnie, strasznie mi się nie podoba określenie blog lifestylowy. Pisząc, że blog będzie o wszystkim, wykażę się niedojrzałą głupotą.
Jak, więc wybrnąć z tego trudnego pytania?
Będę dzielił się tym co robię zawodowo (visual merchandising), tym co mnie pasjonuje(fotografia, grafika, ilustracja) lub intryguje (multimedia), będę wyrażał swoją opinię, ale też pozostawiał pewne rzeczy bez odpowiedzi. To od Was będzie zależało co z tym zrobicie.

Dlaczego Ale plansza?

Wychowałem się w czasach raczkującego w Polsce kapitalizmu, kaset VHS, muzyki puszczanej na MTV, salonów gier oraz komputerów commodore i amiga500. Pamiętam gdy grając w grę, kolejny odkrywany level, odbijający się w moich wyłupiastych ślepiach, wywoływał okrzyk ‘ale plansza’.
'Aleplansza' to alegoria do czegoś co dopiero odkrywamy, co jest jeszcze nowe i zachwyca, co jest wyzwaniem samym w sobie, co trzeba poznać, a następnie „przejść”.

Idealna nazwa! ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz